Trzydziesty piąty początek
Napisane przez Nieznany dnia 2021-07-09
![]()
Rozpoczęcie roku szkolnego było jak zwykle wydarzeniem pełnym wielu emocji, okrzyków i oklasków. Wielka Sala wciąż przyjmowała i wypuszczała ze swoich czterech ścian zaprzyjaźnionych oraz nieco zagubionych uczniów. Ci zazwyczaj zbierali się w niej na posiłki, które były przygotowywane przez niepróżnujące w kuchni skrzaty domowe. Mali pracownicy z przyjemnością przyrządzali posiłki dla wszystkich przebywających w Hogwarcie osób. Stoły Wielkiej Sali codziennie gościły na blatach pysznie pachnące śniadania, obiady, desery — między ostatnimi lekcjami dla łasuchów — oraz wieczorne kolacje. Drugą najważniejszą rzeczą zaraz po posiłkach były oczywiście dormitoria. To tam każdy z uczniów po raz pierwszy witał się i poznawał z nowymi mieszkańcami domu, do którego zostali przydzieleni. Dormitoria od pierwszego momentu przyjęcia uczniów stały się oazą, ale także miejscem pracy czy zabawy. Tiara nie próżnowała ani przez chwilę i z dokładnością starała się dobrać odpowiedni dom dla każdego ucznia, mając nadzieję, że jej wieloletnie doświadczenie — nawet w trzydziestym piątym roku — nie zawiedzie. Największe szczęście i tak tkwiło w sporządzonym planie lekcji. Wyjątkowo godziny zajęć układały się w ten sposób, by uczniowie mieli aż trzy dni wolnego. By nie znudzić podopiecznych, dyrekcja odpowiednio zajęła się wymierzonym, wolnym czasem jednak to, co czekało na nowych adeptów, wciąż było tajemnicą. Sale lekcyjne, czyli najważniejsze miejsca pełne wiedzy, w końcu zaczęły tętnić życiem. Niektóre z nich wypełniał miło odbijający się głos profesorów, którzy pragnęli, aby uczniowie czuli się jak najlepiej na ich zajęciach. Dla nich kluczem do zdobycia wiedzy miała być głównie ciepła i przyjazna atmosfera. Inni profesorowie wykładali pierwsze zajęcia niezwykle twardo i konkretnie, wierząc, że to porządek, dokładność i systematyczność ma być najlepszym sposobem pogłębiania wiedzy. Poza murami szkoły zdawało się nieco spokojniej mimo wielu młodych ludzi, którzy wybrali się na pierwsze spacery i naukę wśród natury, w cieniu drzew i na ławkach obok jeziora. Najczęściej właśnie w ten sposób, między leśnym rezerwatem a mrocznym jeziorem, mogli poznać wicedyrektora Arbore, który starał się pomagać i rozmawiać z adeptami. Jednemu z nich wyszeptał dość cicho, po tym, jak zauważył czytaną przez ucznia Ravenclaw lekturę następujące słowa…
„Zacznij od tego, co znasz, a potem wymyśl to na nowo. Magia to też sztuka, bez dwóch zdań, ale źródłem wszystkich dzieł sztuki, nawet tych najbardziej dziwacznych, jest szara codzienność. Nie dziw się, gdy zobaczysz, że niesamowite kwiaty rosną na zwykłej ziemi.”